San Marino nigdy się nie znudzi. Wymagające szczególnie ode mnie wysiłku miasteczko. Tu można zrobić zakupy w 30 sek. Oczywiście używki. Bo inne podróbki nas nie interesują. Niestety coraz więcej ruskich. I to mnie drażni. Obiadek jemy w naszej ulubionej knajpce. Jak zawsze oszukują przy rachunkach. Ale to przecież włosi. Im się wybacza i cały czas się wraca. Tym bardziej, że mówią we wszystkich językach szczególnie w Marino.