Wyskakujemy na autostradę i pędzimy do Bolonii. Mamy odebrać Krysię i jej córkę. Na lotnisku jesteśmy na czas. O dziwo znajdujemy świetne miejsce parkingowe. Samolot ląduje, dziewczyny wychodzą. Poznajemy je dzięki zdjęciu. ( Ja nie jestem Włochem) Pędzimy do starej części. Jest gorąco. Siadamy w jednej z setek cafeterii. Piwo soki. kawa. Małe zwiedzanko (krzywa wieża) i wracamy do domu.