Zaraz za Białymstokiem zatrzymujemy się, żeby rozprostować kości. Pogoda ładna więc korzystamy na maksa. Podejmujemy decyzję, że śniadanie zjemy w Augustowie albo Suwałkach. Pośród maszyn do układania asfaltu i po wybitnie nierównych objazdach przedzieramy się w kierunku granicy. Zaczyna się jazda z tak zwanym zdziwkiem yyyyyyyyyyy.